Od dziecka marzyłam o sadzie jabłkowym. I w końcu kupiłem działkę z pięknymi drzewami owocowymi. Po przeczytaniu literatury ogrodniczej zdałam sobie sprawę, że jabłonie nie są tylko ozdobą ogrodu, nadal potrzebują fachowej opieki, aby rosły, rozwijały się i owocowały. Ponieważ przez trzy lata na moim terenie nie było młodych jabłoni, które nie wymagałyby nawożenia pogłównego, zdecydowałem, zgodnie z doświadczeniem agronomów, podlewać i nawozić drzewa 3 razy w sezonie:
Aby woda dostała się do korzeni, moja babcia poradziła mi, żebym wziął rurę instalacyjną, najlepiej plastikową, wtedy można zrobić w niej dodatkowe otwory, ale metalowa też się nadaje.Nie bierz zbyt cienkiej rurki, średnica 8-10 cm będzie w sam raz, a długość powinna być równa poziomowi wzrostu korzeni - to jest gdzieś w okolicach 60-70 cm.Zrobiłem nakłucia w rurze gorącym śrubokrętem. Nie powinny być zbyt wąskie, pozwoli to mniej się zatykać podczas karmienia. Dzięki otworom podlewanie jest równomierne. Następnie wycofałem się z pnia na odległość równą koronie drzewa, aby nie uszkodzić systemu korzeniowego. Zaznaczyłem otwór i wypożyczonym rotatorem wywierciłem otwór. Lepiej jest zrzucić ziemię w miejscu pracy wodą, aby sucha gleba się nie zapadła. Następnie krętymi ruchami wkręciła tam rurkę. Lepiej, jeśli trochę wystaje z ziemi, aby nie przeszkadzać. Całkowite pogłębienie nie jest konieczne, ponieważ podczas podlewania wypełni się glebą. Jeśli na Twojej stronie są już duże drzewa, zakop kilka rur w pobliżu jednej jabłoni. Poprzez powstały system podlewam i nawożę. Teraz potrzebuję dużo mniej wody i nawozów do nasycenia gleby. Przed podlaniem lepiej przecedzić nawóz, aby rurka szybko się nie zatkała.Na podstawie szybkości przepływu płynu przez strukturę oceniam zawartość wilgoci w glebie, co pozwala mi nie wysychać ani nie przepełniać gleby.
Po zakończeniu pracy zamykam górną część systemu domowej roboty pokrywką z plastikowej butelki, aby brud nie dostał się do środka. Oprócz metody podlewania Babcia podzieliła się jeszcze kilkoma sztuczkami, które stosuje od wielu lat. Pierwsze wiosenne opatrunki nie są nakładane, gdy tylko stopi się śnieg. Dopóki gleba całkowicie się nie rozmrozi, nawozy są bezużyteczne. Nie zaleca się karmienia ziemi suchymi opatrunkami. Jeśli tylko są dostępne, pamiętaj o obfitym zwilżeniu gleby, w przeciwnym razie system korzeniowy może zostać spalony. Najlepiej przestrzegać tego przy stosowaniu nawozów płynnych. Podczas przedłużających się wiosennych deszczy uważaj na materię organiczną, jej nadmiar wywołuje choroby grzybowe. Bardzo ważne jest kiedy i jakiego opatrunku wierzchniego użyć. Nawozy mają wysoką zawartość azotu - babcia bierze je tylko wiosną, jeśli użyjesz takiego opatrunku pogłównego latem, drzewo poświęci całą swoją energię na wyhodowanie korony i możesz nie czekać na kwitnienie.Wręcz przeciwnie, przewaga potasu przed kwitnieniem spowoduje, że drzewo przestanie rosnąć, co będzie bardzo niekorzystne.Od pojawienia się pierwszych liści nawożę jabłonie naparem z gnijącego obornika, zawiera on wszystkie niezbędne substancje do wzrostu liści i pędów. Kiedy pojawiają się pierwsze kwiaty, nawożenie mocznikiem, siarczanem potasu, superfosfatem i ptasimi odchodami nasyca drzewa fosforem i potasem, których potrzebują w tym okresie. Do czasu pojawienia się pierwszych jajników na jabłoniach mam czas na przygotowanie roztworu do podlewania i nawożenia gleby z zielonej trawy, którą napełniam gorącą wodą. Bez dokarmiania drzew nie uda się uzyskać bogatych zbiorów pysznych jabłek. Metoda mojej babci jest bardzo prosta, nie wymaga nakładów materialnych i fizycznych. Pozwala ograniczyć zużycie wody i zwiększyć skuteczność nawozów, jednocześnie zmniejszając ich stężenie. Teraz, podobnie jak moja babcia, co roku rozdaję jabłka sąsiadom, bo nie mam jabłoni „odpoczywającej”, jak mówią ogrodnicy, którzy nie dbają o drzewo.
- przed kwitnieniem - nawóz zawierający azot i fosfor w momencie pojawienia się liści;
- kiedy otwierają się pąki - dla pełnego kwitnienia;
- po kwitnieniu - kiedy powstają owoce z naparu z zielonej trawy.

